piątek, 27 czerwca 2014

Czerwcowa aktualizacja włosów (2014)




Moje włosy miały w tym miesiącu naprawdę dobrze :)
Nie były ani farbowane, ani podcinane. Ostatnio farbowałam je henną w maju, około 10go.
Odrost ma już 3 cm, ale nie rzuca się specjalnie w oczy, jest taki mysi, bez wyrazu. Dbałam o ich nawilżenie, często były olejowane i odżywiane, co wyszło im na dobre, bo  są meeeega miękkie i jak dla mnie wyglądają całkiem w porządku.


Długość włosów od czubka głowy - 53 centymetry.
Uwierzcie, że mierzenie kręconych włosów, nawet na mokro nie jest fajną sprawą, nie wiem czy chcę to nadal praktykować :D Chyba będę musiała zdawać się na odrost. Zobaczymy.


Grubość kucyka - 11,5 centymetra.
Włosy są gęste, ale pamiętam, że kilka lat temu i tak było ich więcej... Może to też kwestia cieniowania.
Mimo wszystko jestem zadowolona.


A tu więcej czerwcowych zdjęć:








W lipcu zamierzam pofarbować włosy jak zwykle henną, aby pozbyć się odrostów i lekko podsycić kolor.
Będę również wspomagać porost wodą brzozową i codziennym masażem skalpu. Przede wszystkim będę je nawilżać i postaram zmniejszyć ich puszenie.


A jak Wasze włosy miały się w czerwcu :) ?
Pozdrawiam,
storm.













poniedziałek, 23 czerwca 2014

Ile czasu mam trzymać dany kosmetyk? + rozdanie u Tarczycowej Kasi

                                                             źródło: babskasilesia.pl


Witajcie :) !

Dziś przychodzę do Was z kolejnym postem.
Temat na pozór niby łatwy, ale na pewno wiele z nas popełniało lub nadal popełnia błędy, od których zależy czy dany kosmetyk zadziała na naszych włosach czy może nie.
A mianowicie chodzi o czas :)
Często pewnie nakładałyście odżywkę czy maskę na swoje włosy i po minucie ją spłukiwałyście, nie dając szansy, by zadziałała. Efekty nie były widoczne, a wy obwiniałyście o to kosmetyk.
I mimo, że temat przewijał się na wielu blogach uważam, że dla początkujących włosomaniaczek i nie tylko dla włosomaniaczek jest bardzo istotny.


Jak długo mam trzymać:

1. Szampon.


Jest to kosmetyk, który jest nam potrzebny tylko po to, by zmyć z naszej głowy nagromadzone zanieczyszczenia. Powinnyśmy go dokładnie rozprowadzić na skórze głowy, zrobić krótki masaż i dokładnie spłukać. Myślę, że zajmuje to około 1-2 minut. 


2. Odżywka.


Odżywkę powinnyśmy trzymać odrobinę dłużej, ale nie przesadzajmy z czasem. Jest nam ona potrzebna po to, by włosy dobrze się rozczesywały i lekko odżywiły. Trzymamy ją na włosach dosłownie kilka minut. Dla mnie optymalny czas, to ok. 5-6 minut.


3. Maska.


Maski zazwyczaj mają bogatsze składy, dlatego warto potrzymać je dłużej, aby wszystkie składniki dobrze wchłonęły się w nasze włosiska :) Oczywiście nie możemy też przesadzać z czasem, ponieważ za długo trzymane maski mogą rozmiękczać włosy oraz powodować ich łamliwość i nadmierną delikatność. Często producenci piszą na opakowaniach swoich produktów, by trzymać maskę od 5 do 10 minut.
Ja jednak polecam trzymać je od 30 minut do godziny, w zależności jak długo potrzebują tego nasze włosy. Wtedy mamy pewność, że kosmetyk na pewno się wchłonął.
Jeśli nakładamy maski na skórę głowy, to ten czas również będzie optymalny.


4. Oleje.


Jeśli chodzi o olejowanie włosów na długości, możemy je pozostawić na dowolną ilość czasu. Myślę, że minimum to godzina, aby olej mógł działać. Inaczej sprawa ma się w przypadku olejowania skóry głowy. Tutaj olej zostawiamy na maksymalnie godzinę, dwie. Nie warto trzymać tu oleju dłużej, ponieważ może on powodować wypadanie włosów.

5. Mgiełki / odżywki w sprayu.


Zazwyczaj nie trzeba ich spłukiwać. Dlatego zostawiamy je tak długo, aż nie umyjemy włosów. 


6. Wcierki.


Wcierek używamy na skórę głowy. W zależności jak wolimy - używamy ich albo przed myciem albo po umyciu. Jeśli przed myciem, to myślę, że potrzeba minimum godzinę, aby wcierka zadziałała, natomiast jeśli po, to po prostu zostawiamy je do następnego umycia.

Zdaję sobie sprawę, że doświadczone włosomaniaczki doskonale wiedzą jak długo mają trzymać na włosach poszczególne kosmetyki, ale myślę, że początkującym zdecydowanie przyda się taki post :)

Biorę udział w rozdaniu u Tarczycowej Kasi.
Do wygrania są naprawdę świetne kosmetyki, dlatego i Was zachęcam do wzięcia udziału :) !






Pozdrawiam.
storm.
  

piątek, 20 czerwca 2014

10 cennych rad dla początkujących

Cześć!

Dziś przygotowałam dla Was najważniejsze według mnie rady dla początkujących włosomaniaczek bądź po prostu dla osób, które chcą poprawić kondycję swoich włosów.

Przede wszystkim postaw na:


1. Odżywianie


Wiele osób uważa, że umycie włosów to wystarczająca pielęgnacja, co oczywiście nie jest prawdą.
Jeśli nawet nie odżywiamy naszych włosów przed myciem olejami czy maskami,
to koniecznie musimy zabezpieczyć je po myciu!
Do tego służą nam odżywki do spłukiwania, odżywki bez spłukiwania, maski (których powinnyśmy używać przynajmniej raz w tygodniu) i sera na końcówki.

Według mnie jednym z najlepszych sposobów na odżywienie włosów jest ich olejowanie. Daje wspaniałe efekty. Zauważysz, że po pewnym czasie twoje włosy staną się bardziej błyszczące, miękkie i mięsiste.


2. Końcówki


Jeśli Twoje końcówki są porozdwajane, popalone, łamiące się, to oczywiście najlepszym sposobem byłoby po prostu je obciąć. Nic nie odbuduje zniszczonych, pokruszonych końcówek. Nie ma kosmetyków, które je scalą, a chodzenie z takimi połamanymi końcami spowoduje tylko, że zniszczenia będą pięły się w górę i nici z zapuszczania włosów.
Dlatego postaw na ich zdrowie. Idź do fryzjera, pozbądź się zniszczonych końcówek
i postaw na sera lub olejki do codziennego zabezpieczania końców włosów.

3. Mycie


Myj włosy tak często jak tego potrzebują.
Jeśli Twój skalp bardzo szybko się przetłuszcza i już w kilka godzin po umyciu Twoje włosy są przetłuszczone, to powinnaś je myć codziennie.
Chodzenie z przetłuszczonymi włosami kilka dni w celu ich ,,przetrzymania'', to oczywiście mit!!
Nadmiar łoju na naszej głowie może przyczynić się do wzmożonego wypadania włosów
i nie przyniesie to nic dobrego.
Codzienne mycie włosów szamponami z SLS również nie jest dobrym rozwiązaniem. Mocne detergenty przyczyniają się do wysuszania naszych włosów.
Dlatego na co dzień powinnyśmy wybierać łagodne szampony bez SLS w składzie. Jest to np. popularny Babydream KWC lub szampony Alterry KWC. Szamponów z mocnymi detergentami, krótkim, prostym składem powinnyśmy używać sporadycznie, raz na dwa tygodnie lub raz na tydzień. W zależności kiedy potrzebują tego nasze włosy. Używamy ich w celu dogłębnego oczyszczenia.
Są to np. szampon Barwa KWC lub szampony marki Joanna Naturia KWC.

4. Zrezygnuj z częstego suszenia, prostowania i kręcenia włosów lokówką.


Wiadomo, że wysokie temperatury przyczyniają się do przesuszania i niszczenia naszych włosów. Częste używanie prostownicy lub lokówki może je popalić.
Dlatego staraj się, by Twoje włosy wysychały naturalnie lub w ostateczności susz je chłodnym nawiewem.
Zrezygnuj z częstego prostowania lub kręcenia włosów lokówką.


 

5. Postaw na dobre kosmetyki, bez alkoholu w składzie.


Często renomowane marki polecają nam odżywki, które mają szybko i skutecznie odbudować nasze włosy.
I tu sprawdza się zasada, że nie wszystko co reklamowane i popularne jest dobre.
Często znane kosmetyki mają w składzie dużo alkoholu, który przyczynia się do wysuszenia naszych włosów.
Staraj wybierać się kosmetyki bez alkoholu w składzie.

6. Związuj włosy na noc


W nocy włosy narażone są na wiele uszkodzeń mechanicznych. Gdy są rozpuszczone, plączą się i często wyrywają.
Dlatego pamiętaj o związaniu je w koczek, kucyk czy warkocz. I oczywiście nigdy nie zasypiaj w mokrych włosach!!

7. Czesz włosy delikatnie, od dołu ku górze, supełki rozwiązuj cierpliwie palcami.


    Prosta zasada - prostowłose czeszą włosy na sucho, kręconowłose - na mokro.

8. Staraj się na co dzień nie używać lakierów i pianek do włosów


Zazwyczaj mają one w składzie mnóstwo alkoholu, wysuszają i oblepiają nasze włosy.
Jeśli musisz, używaj tych kosmetyków tylko na większe wyjścia.



9. Zrezygnuj z niszczących zabiegów.


Rozjaśnianie, trwała ondulacja czy farbowanie to zabiegi, które najmocniej przyczyniają się do zniszczeń na naszych włosach. Dobrze wiem, że trudno z nich zrezygnować, ale starajmy się zaakceptować nasze włosy takimi jakie są!
Jeśli już musisz farbować włosy, to postaw na delikatne farby bez amoniaku lub hennę.



10. Bądź systematyczna!

 

    Jeśli zależy Ci na dobrej kondycji swoich włosów, to musisz dbać o nie cały czas, a nie tylko od święta!
    Wystarczy trochę chęci i stosowanie się do pewnych zasad - to naprawdę nie jest dużo, a Twoje włosy wiele na tym zyskają :).

   
To na tyle :)
Mam nadzieję, że o niczym ważnym nie zapomniałam. W przyszłości postaram się rozwinąć każdy z tych punktów.
A wy dodałybyście coś od siebie?
Pozdrawiam! :)
storm.




wtorek, 17 czerwca 2014

Moja włosowa historia

Witajcie!
Dziś chciałabym Wam pokazać jak moje włosy zmieniały się na przestrzeni lat i kiedy postanowiłam zawalczyć o ich dobrą kondycję.

Jako dziecko na mojej głowie gościły krótkie loczki. Wyglądałam wtedy trochę jak baranek.





Wiem, że zdjęcie jest słabej jakości ale nie mam innych z tamtego okresu.
Z biegiem lat, włosy rosły i zaczęły się nieco rozprostowywać, ale nadal pozostawały falo-loczkami. Moja pielęgnacja polegała na myciu ich prostym szamponem, familijnym bądź takim dla dzieci. Odżywkę nakładałam sporadycznie. Taką bez spłukiwania. I tylko po to, by włosy lepiej się rozczesywały. Odkąd pamiętam nienawidziłam gdy mama czesała mi włosy. Zawsze był z tym problem. Włosów było bardzo dużo, robiły mi się kołtuny i cały proces był bardzo bolesny. Związywałam je w kucyk lub warkocz. Było mi tak wygodniej. Nie lubiłam nosić ich rozpuszczonych. Przez całą podstawówkę.



Gdy poszłam do gimnazjum zaczęłam dostrzegać, że moje włosy są całkiem w porządku i może czas przestać nosić je non stop w kucyku. Pamiętam, że w pierwszej gimnazjum były naprawdę długie.



Oczywiście grzywka musiała być! I to koniecznie wyprostowana! Dlatego też przez całe trzy lata w gimnazjum i początek liceum nosiłam grzywkę, którą codziennie nawet po kilka razy prostowałam.
Gimnazjum to również okres wielu zmian dla moich włosów. Najpierw postanowiłam je obciąć i wycieniować.





Jak większość kręconowłosych ,,zaprzyjaźniłam się’’ z prostownicą. Nie prostowałam włosów codziennie, ale robiłam to naprawdę często.



Potem eksperymentowałam z kolorami. Zapragnęłam mieć czerwone włosy. Kupowałam szamponetki. Czasem palette, czasem syoss.




I tak to sobie farbowałam. Gdy poszłam do liceum miałam już swój naturalny kolor. Włosy pozostawiłam samym sobie. Nie farbowałam ich, ale oczywiście codziennie prostowałam grzywkę. I czasami całe włosy. Jeśli chodzi o pielęgnacje ograniczała się ona do codziennego szorowania całych włosów SLSem i szamponami z silikonami. Mój skalp bardzo się przetłuszczał i już po kilkunastu godzinach od umycia włosy stawały się tłuste. Od czasu do czasu nakładałam drogeryjne silikonowe odżywki



Nie wiem też jak mogłam robić taką krzywdę moim włosom i często cieniować je degażówkami! Sama! W domu. Tak na oko. Jak mi się podobało. W końcu ,,są kręcone i nic nie będzie widać’’. Ech...




O dziwo włosy nie były w jakimś opłakanym stanie, ale też nie zwracałam wtedy na nie szczególnej uwagi. Aż w końcu znów zachciało mi się je pofarbować. Tym razem farbą. Kupiłam piankę Wellaton. Miał być brąz…




Wypłukał się. Taki kolor mi się podobał. Przestałam prostować grzywkę. I o dziwo podobała mi się taka pokręcona! Wtedy nie zwracałam uwagi na to, że włosy są bardzo suche, a końce niemiłosiernie zniszczone.




Gdy kolor już się ,,sprał’’, postanowiłam, że znów trzeba coś zmienić. Chciałam odzyskać swój naturalny kolor. Zafarbowałam na rudo (nie pamiętam dokładnie jaki odcień i jaka firma), ale wyszedł czerwony… Byłam niezadowolona z efektu, a i moje włosy stawały się coraz bardziej suche, matowe i sianowate…




W międzyczasie miałam jeszcze brąz, a włosy stawały się coraz bardziej suche. Dopiero na zdjęciach z wakacji zaczęłam zauważać, że jest z nimi coraz gorzej. Nienawidziłam na nie patrzeć i je dotykać. Przez to, że były zniszczone nie chciały się w żaden sposób układać.
Odrosty stawały się coraz bardziej widoczne. I te suche końce…



To były wakacje 2013. Nie mogłam patrzeć na odrosty. Dlatego zafarbowałam włosy. Na czerwień. Ostatni raz.





Miałam dosyć tej czerwieni. Miałam dosyć zniszczonych włosów. Zdjęcia tego nie odzwierciedlają, ale w dotyku były naprawdę okropne. Nie chciały się układać. Burza pachnącego sianka.
Zrezygnowałam z farbowania dla ich dobra i przez dobre 5 miesięcy chodziłam z odrostami.



Tu kolor już spłukany.
Złe cięcia, ciągłe farbowania to nie wszystko. Włosy codziennie przed myciem rozczesywałam szczotką na sucho, szarpałam je niemiłosiernie, wyrywałam. Potem szorowałam SLSem, a na końcu aby szybciej schły tarłam szorstkim ręcznikiem. Pięknie. Suszarki i prostownicy używałam naprawdę rzadko. Włosy podcięłam pod koniec listopada. Poszło wtedy jakieś 15 cm.
W grudniu 2013 pomyślałam, że trzeba coś zrobić, coś zmienić. Nie mogłam już patrzeć na suche, matowe włosy, na porozdwajane, gdzieniegdzie popalone końcówki, z którymi muszę męczyć się do dziś.
Szukałam gdzie popadnie. Najlepszych odżywek, masek. Kupowałam wiele kosmetyków, które były naprawdę złe, a w składach miały prawie sam alkohol…  
Trafiłam na wizaż.pl, potem na blog Anwen i innych włosomaniaczek. Natłok informacji, trochę się pogubiłam. Pod koniec grudnia zakupiłam polecane kosmetyki Alterry, odżywkę Garniera AiK i oleje. Robiłam płukanki. Tu po płukance cynamonowej:



Odrosty naprawdę mnie dobijały. Nie dałam rady chodzić z nimi dłużej, marzyłam o tym, by  mieć znów swoje rude włosy i byłam przekonana, że nigdy nie będę mogła do nich wrócić. Ale na początku roku zakupiłam hennę i byłam zachwycona efektem! Kolor taki, jaki chciałam. Nadal farbuję henną Eld, mieszam dwa odcienie – kasztanowy i tycjan.

Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc włosy były w coraz lepszej kondycji. Tu po pierwszym myciu odżywką, widać, że skręt jest o wiele bardziej zdefiniowany:



W międzyczasie podcięłam też końcówki. Nadal szukałam tego, co dla moich włosów najlepsze, eksperymentowałam, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem. I w końcu zaczęły mi się podobać!!






Włosy również zaczęłam stylizować żelem lnianym, który nie przypadł mi do gustu. Postanowiłam kupować żele w sklepie. Oczywiście takie bez alkoholu w składzie. Olejowałam jak najczęściej.
Włosy były w coraz lepszym stanie.



Dzięki wcierkom rosły naprawdę szybko.




W maju podcięłam końcówki i włosy prezentują się o wiele lepiej. To ich aktualny stan:




Zdaję sobie sprawę, że nie są w idealnym stanie, ale i tak w przeciągu ostatnich miesięcy zrobiły ogromny progres! Jestem naprawdę z nich zadowolona. Wiem też, że w dużej mierze to zasługa olejowania, dzięki któremu moje włosy są teraz bardzo miękkie i bardziej błyszczące. Nie ukrywam, że zależy mi na ich długości (obecnie sięgają do łopatek), ale na pierwszym miejscu stawiam ich dobrą kondycję. Dlatego staram się jak najczęściej podcinać zniszczone końce, używam wcierek, chociaż nie jestem w tym do końca systematyczna. A oto moja obecna pielęgnacja:

Olejowanie – 2/3 razy w tygodniu na godzinę, dwie lub trzy – olej lniany, ze słodkich migdałów, łopianowy, babydream fur mama.

Szampony –  myję włosy co dwa dni - babydream, żel Facelle, raz na 2 tygodnie oczyszczający z prostym składem, jaki akurat mam pod ręką
:)
Odżywki – Garnier AiK jak na razie najlepsza, Isana Locken Spulung, bez spłukiwania Joanny Naturii z miodem i cytryną oraz z pokrzywą i zieloną herbatą.

Maski – dwa razy w tygodniu, czasami domowe (np. z żółtka, olej rycynowy, sok z cytryny), Alterra granat i aloes, maski Ziai, maski Biovax (najlepsza ta do włosów ciemnych i naturalne oleje)

Wcierki – Jantar, obecnie woda brzozowa z Isany.

Końcówki zabezpieczam albo olejkami albo serum na zniszczone końcówki z Avonu, które jak na razie sprawdza się u mnie najlepiej.

Ponadto używam różnych półproduktów takich jak aloes czy miód, robie domowe maski, płukanki (np. z pokrzywy, z octu, z siemienia lnianego), sera i mgiełki na włosy, czeszę je grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami, suszę bardzo rzadko, prawie wcale nie prostuje (zdarza mi się raz na dwa/trzy miesiące), czasami laminuję żelatyną i oczywiście próbuje wielu różnych kosmetyków, które nie zawsze się sprawdzają, ale eksperymentuję
:)





Trzymam kciuki za wszystkie włosomaniaczki, które tak jak ja dążą do swojego włosowego ideału! :)
storm.