czwartek, 31 lipca 2014

Mleko w pielęgnacji włosów i ciała



Cześć dziewczyny!


Nie wiem jak Wy, ale ja nie wyobrażam sobie mojej codziennej diety bez mleka. Nie dość, że jest zdrowe, to jeszcze takie pyszne! Jest źródłem cennych białek, witamin oraz składników mineralnych. Zapewne zauważyłyście, że w wielu kosmetykach do włosów i do ciała możemy znaleźć mleczne proteiny.
:)


Jakie są właściwości mleka?


  • Zawierają  witaminy A, E oraz te z grupy B, jak i wiele składników mineralnych - wapń, fosfor i potas.

  • Zawarte w mleku nienasycone kwasy tłuszczowe zwalczają wolne rodniki.

  • Lipidy zawarte w mleku odbudowują warstwę hydrolipidową skóry, dzięki czemu skóra jest cały czas nawilżona.

  • Pobudza produkcję cennego dla naszej skóry kolagenu oraz elastyny. A to wszystko dzięki aminokwasom w nim zawartym. Dzięki temu skóra jest wygładzona i elastyczna.


Jak możemy wykorzystać mleko w domu?


Mleko dla twarzy:


  • Jako tonik - wystarczy zamoczyć wacik w mleku i przetrzeć nim twarz. Skóra będzie ściągnięta, rozjaśniona, pory domknięte, a przy dłuższym stosowaniu problemy z zaskórnikami odejdą w niepamięć :)



źródło

  • Maseczka z mleka i miodu - 2 łyżki miodu mieszamy z 2 łyżkami mleka i nakładamy na 30 minut na twarz. Skóra stanie się rozjaśniona, ściągnięta, nawilżona i pełna blasku :)

  • Maseczka z drożdżami i mlekiem - łyżkę drożdży rozdrobnić w mleku i nałożyć na 15 minut na twarz. Spłukać ciepłą wodą. Maseczka ta daje dobre efekty na skórze tłustej i skłonnej do wyprysków. Minimalizuje wydzielanie sebum, zwalcza pryszcze.

  • Maseczka z mleka i płatków owsianych - w małym naczyniu należy wymieszać ok. 3 łyżki płatków owsianych z 3 łyżkami ciepłego mleka. Nałożyć na twarz na kilkanaście minut i spłukać. Maseczka ta odświeża skórę, łagodzi podrażnienia, zwalcza wypryski. Skóra staje się ściągnięta, wygładzona i rozjaśniona.

  • Maseczka z banana i mleka - pół banana rozgnieść widelcem lub zblendować i dodać 2 łyżki mleka. Nałożyć na twarz i spłukać po 15 minutach. Maseczka mocno nawilży skórę, rozjaśni ją i odżywi.


Mleko dla ciała:


  • Kąpiel w mleku - do wanny z wodą wlej ok.litr ciepłego mleka, opcjonalnie można dodać łyżkę miodu. Taka kąpiel bardzo relaksuje, ale też wspaniale wpływa na naszą skórę. Odżywia ją, nawilża i ujędrnia.

  • Mlekiem można smarować poparzoną skórę (np. po oparzeniach słonecznych).
    Wspaniale ją ukoi i nawilży.





    Mleko dla włosów:


    • Jako dodatek do masek i odżywek.

    • Jako płukanka - do litra wody dodaję ok. 7 łyżek mleka. U mnie taka płukanka wspaniale podbija skręt. Włosy na początku są trochę sztywne, ale później efekt ten przechodzi, a włosy stają się miękkie i odżywione.

    • Maska z jogurtu naturalnego - wystarczy trochę jogurtu położyć na włosy jak maseczkę i po minimum 10 minutach spłukać. Taka maska wspaniale nawilży włosy i doda im blasku :)



      Mleko to produkt tani i łatwo dostępny. Mając je w domu możemy pozwolić sobie na małe SPA :) Wszystkie przepisy, które Wam podałam można modyfikować i dopasowywać do siebie. Mleko sprawdzi się w wielu konfiguracjach. Naprawdę warto wypróbować je w codziennej pielęgnacji. Moim numerem jeden jest tonik do twarzy oraz płukanka do włosów :)



      Używacie mleka w pielęgnacji ciała i włosów?
      Jak sprawdza się u Was?
      Pozdrawiam,
      storm.

niedziela, 27 lipca 2014

Niedziela dla włosów (4) - laminowanie Marion na kręconych włosach

Hej dziewczyny!

Moja niedziela dla włosów odbyła się wczoraj, ale dziś zrobiłam zdjęcia (niestety musiałam je zrobić sama).
Laminowanie Marion kupiłam już dawno, ale jakoś nigdy nie było okazji aby je przetestować, toteż wczoraj postanowiłam zafundować moim włosom trochę protein. Bałam się przeproteinowania, ale nic takiego strasznego na szczęście się nie stało :)


Co zrobiłam?



  • Naolejowałam włosy olejkiem Babydream fur Mama na około 3 godziny.

  • Umyłam je żelem Facelle.

  • Nałożyłam jedną saszetkę (10 ml) laminowania Marion pod czepek.








  • Zmyłam po 30 minutach.

  • Osuszyłam włosy bawełnianą koszulką, nałożyłam odrobinę odżywki b/s Joanna Naturia pokrzywa i zielona herbata, rozczesałam je, zabezpieczyłam końcówki silikonowym serum.

  • Przez chwilę ugniatałam włosy bawełnianą koszulką.

  • Wyschły naturalnie.


Efekty?


Zabieg laminowania na moich włosach przyniósł dość pozytywne efekty. Włosy są mięciutkie, gładkie, niesamowicie błyszczą, wyglądają na bardzo odżywione, ale niestety trochę się spuszyły i latają mi wokół głowy jak piórka :D  Skręt w normie, taki jak zwykle.


Zabieg laminowania na pewno jeszcze kiedyś powtórzę gdy stwierdzę, że włosy znów będą potrzebować trochę protein. Bałam się przesuszu, ogromnego puchu. Myślałam że na moich kręconych włosach laminowanie sprawdzi się zupełnie inaczej niż na prostych. Niepotrzebnie się martwiłam, bo włosy wyglądają całkiem w porządku :)



















Używałyście laminowania Marion?
Jak sprawdziło się u Was?
Buziaki,
storm.

sobota, 26 lipca 2014

Metody olejowania włosów - którą wybierasz?



Czeeeść!


Olejowanie włosów to wspaniały sposób na poprawę ich kondycji. Myślę, że to właśnie ten zabieg najlepiej wpłynął na moje włosy i każdemu z całego serca go polecam.
Ale jak to zrobić? Jak się za to zabrać? Istnieje wiele metod olejowania włosów i dziś chcę Wam kilka z nich przybliżyć :)




źródło

1. Na sucho
Czyli moja ulubiona metoda :) No i oczywiście najprostsza. Polega na tym, aby na suche, nieumyte włosy nałożyć olej. (na całą długość lub od ucha w dół, zależy od preferencji), a po minimum 30 minutach zmyć.


2. Na mokro.
Najpierw zwilżamy wodą nasze włosy i na takie wilgotne nakładamy olej.


3. Na odżywkę.
Najpierw na włosy nakładamy odżywkę (może być nawet maska), najlepiej z jakimś prostym składem, bez silikonów, aby nadmiernie nie obciążać włosów, a potem nakładamy olej. Odżywka pozwala nam zemulgować olej oraz dostarcza więcej składników odżywczych naszym włosom :)


4. Na mgiełkę.
Możemy zrobić ją z półproduktów lub użyć kupnej. Spryskujemy nią włosy, a później nakładamy olej.


5. Na sok z aloesu / na siemię lniane.
Przed olejowaniem, nakładamy na włosy odrobinę soku z aloesu (moje włosy niestety tej metody nie polubiły :( ) lub nakładamy maskę bądź płukankę z siemienia lnianego.



Wiem, że to nie wszystkie metody olejowania, ale starałam napisać o tych, które są proste i które sama próbowałam :)






źródło



Pozwoliłam sobie porównać trzy metody olejowania włosów i zestawiłam to w tabeli.
Przez pewien okres czasu testowałam olejowanie na sucho, na mokro oraz na odżywkę. Olej, który wybrałam to Babydream fur Mama. Po zmyciu oleju za każdym razem użyłam odżywki Isany Locken Spulung.
Odżywka, której użyłam przy olejowaniu na odżywkę to Joanna Naturia bez spłukiwania bodajże miód i cytryna.






Wiem, że wiele zależy od oleju, którego użyłam, ale mimo wszystko moim ulubionym sposobem jest olejowanie na sucho. Nie dlatego, że jest najszybszy, ale po prostu moje włosy najbardziej lubią tę metodę. Po odżywce i na mokro zazwyczaj trochę się puszą, czego nie znoszę.



A Wy którą metodę wybieracie?
Koniecznie piszcie w komentarzach :) !
Pozdrawiam,
storm.

czwartek, 24 lipca 2014

Chabrowy tonik do twarzy

Witajcie :)


Gdy założyłam bloga, nie wiedziałam dokładnie czy będę pisać tylko i wyłącznie o pielęgnacji włosów. Ale dziś wiem, że tak nie będzie i dlatego przychodzę do Was z małą recenzją mojego ostatniego odkrycia, czyli z wodą chabrową :)


Pewnie każda z Was widziała kiedyś te małe, niebieskie kwiatuszki. Ja nigdy bym nie pomyślała, że mają one tyle zastosowań, ale ostatnio postanowiłam przyjrzeć im się bliżej.


Chaber bławatek (Centaurea cyanus)

Chaber bławatek to roślina pospolita, rośnie w całym kraju, często na glebach ubogich, na nieużytkach, ugorach i miedzach. Występuje jako chwast w uprawach zbóż i okopowych. Kwitnie od maja do września.


Kwiat chabru ma łagodne działanie moczopędne, może być stosowany w chorobach z upośledzoną czynnością wytwarzania moczu przez nerki, w zespole nerczycowym, w niewydolności krążenia, w zapaleniach kłębków nerkowych i zapaleniach miedniczek nerkowych. Zapobiega tworzeniu się złogów w drogach moczowych. Wyciąg z chabru jest skuteczny w stanach zapalnych oczu, a mianowicie w zapaleniach spojówek, zapaleniach brzegów powiek, w nadwrażliwości na promienie słoneczne.

źródło



Kwiaty chabru oczywiście najlepiej jest zerwać samemu. Można je kupić w Internecie, ale lepiej pofatygować się i mieć je za darmo, zwłaszcza że teraz możemy znaleźć je prawie wszędzie. Jeśli oczywiście ktoś ma to szczęście i mieszka na wsi lub blisko pól (bo tam możemy je znaleźć), to bardzo polecam ich zbieranie :)



A jakie jest działanie chabru dla naszej cery?

  • Ma on właściwości ściągające i oczyszczające

  • Przywraca cerze blask, rozświetla ją

  • Daje ulgę spuchniętym, zmęczonym oczom (namocz waciki wodą chabrową i przyłóż je na minutę na oczy, poczujesz ulgę)

  • Łagodzi, tonizuje

  • Zamyka rozszerzone pory

  • Przywraca równomierny koloryt skórze

  • Działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie

  • Pomaga w walce z trądzikiem i przebarwieniami




źródło


Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że u mnie tonik sprawdził się bardzo dobrze :)


  • Pierwsze co dostrzegłam po przemyciu twarzy tonikiem to niesamowity blask i rozświetlenie cery

  • Skóra natychmiast się ściągnęła

  • Pory zamknięte

  • Skóra dogłębnie oczyszczona

  • Koloryt wyrównany

  • Zauważyłam, że na dłuższą metę pozbyłam się wielu wyprysków na skórze :)


Jak zrobiłam tonik?

  • Wypełniłam do połowy półlitrowy słoik kwiatami chabru

  • Zalałam je wrzątkiem

  • Słoik owinęłam ściereczką i pozostawiłam w ciemnym miejscu na ok. 12 godzin

  • Po tym czasie odcedziłam

  • Tonik gotowy :)


Musicie zdawać sobie sprawę, że taki tonik szybko się psuje, dlatego ja trzymam go w lodówce, wtedy jest dłużej zdatny do użytku. Nie trzeba od razu robić pół litra takiego toniku, bo i tak po czasie trzeba go wylać, ponieważ może się popsuć. Lepiej robić mniejsze porcje.


Tonik ten jest naprawdę świetnym rozwiązaniem dla osób, które uwielbiają takie naturalne, robione samemu kosmetyki i dla osób, które mają problemy z cerą lub spuchniętymi oczami. Nie bez powodu w wielu kupnych tonikach oraz płynach micelarnych są zawarte wyciągi z tegoż kwiatu :) U mnie sprawdził się znakomicie :)
Bardzo Wam go polecam, naprawdę warto wypróbować.



Lubicie robić same takie ziołowe rzeczy?
Może miałyście styczność z wodą chabrową, jak sprawdziła się u Was?
A może chcecie wypróbować :) ?
Piszcie w komentarzach,
storm.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Niedziela dla włosów (3) - wzmacniająca płukanka ze skrzypu


Witajcie :)

Niedzielę dla włosów niestety mogłam zrelacjonować dopiero dziś. Wczoraj byłam prawie cały dzień zajęta. Nawet zrobienie zdjęć kompletnie wypadło mi z głowy i dlatego muszę od razu Was przeprosić za ich jakość oraz za to, że nie ma dokładnego zdjęcia całych włosów. Zapraszam do zapoznania się z tym, co zrobiłam wczoraj moim włosom :)



Co zrobiłam?
  • Naolejowałam włosy olejkiem GP z czerwoną papryczką na ok. 3 godziny.
  • Umyłam je żelem Facelle.
  • Nałożyłam odżywkę Isany Locken Spulung, do której dodałam 4 kropelki olejku ze słodkich migdałów. Po 5 minutach spłukałam.
  • Do ostatniego płukania użyłam płukanki ze skrzypu polnego.
  • Osuszyłam włosy bawełnianą koszulką, nałożyłam odrobinę odżywki Joanny b/s, rozczesałam grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami i zabezpieczyłam końce silikonowym serum.


Jak zrobiłam płukankę?







  • Dwie łyżki skrzypu polnego włożyłam do garnka i wlałam 500 ml wody.
  • Wszystko gotowałam ok. 5-7 minut.
  • Odcedziłam skrzyp.
  • Opłukałam włosy gotowym roztworem.



Płukanka ze skrzypu ma odżywić, wzmocnić włosy oraz nadać im połysk.



Efekty:


Włosy dociążone, błyszczące, odżywione i meeega puszyste! Puszystość mogę zawdzięczyć płukance, bo zazwyczaj po odżywce Isany aż takie nie są. Natomiast blask, to zasługa olejku GP z czerwoną papryczką, po którym moje włosy zawsze mocno lśnią. Bałam się przesuszenia po ziołowej płukance, dlatego uprzednio dobrze nawilżyłam włosy. Na szczęście wszystko było w porządku. Niestety cały czas mam wrażenie, że Facelle niedokładnie domywa mi włosy. Następnym razem będę używać go więcej do mycia lub zastosuję metodę kubeczkową.
Podsumowując - niedziela dla włosów udana, płukanka dla włosów dała by pewnie większe efekty, kiedy robiłabym ją systematycznie. Na szczęście mam jeszcze trochę skrzypu w zapasie :)








Jak Wasza niedziela dla włosów?
Buziaki,
storm.

piątek, 18 lipca 2014

Jak sprawdził się u mnie ulubieniec włosomaniaczek? Czyli recenzja maski Alterra Granat i Aloes


Cześć!

Dziś przygotowałam dla Was recenzję maski, którą znają wszystkie włosomaniaczki - Alterra maska nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych, granat i aloes. Była to pierwsza maska, którą kupiłam jako początkująca włosomaniaczka. Niektórzy ją kochają, niektórzy wręcz nienawidzą, a innym jest obojętna. Jak sprawdziła się u mnie? Zapraszam do lektury.





Od producenta:

Każde włosy zasługują na indywidualną pielęgnację. Do produkcji maski nawilżającej do włosów Alterra zastosowaliśmy specjalnie dobrane składniki najwyższej jakości:
wartościowa kompozycja pielęgnująca z wyciągami z aloesu*, granatu* i kwiatów akacji* dodatkowo pielęgnuje włosy, nawilża je i dostarcza włosom zniszczonym nowej energii.
*z kontrolowanej biologicznej uprawy.


Stosowanie: 1 x w tygodniu wmasowywać w mokre włosy
, pozostawiać na czas odpowiedni do ich potrzeb i spłukać dostateczną ilością wody. Wypróbuj również nasz szampon nawilżający Alterra z granatem i aloesem.

                                            Gwarantowane cechy produktu:

  • nie zawiera syntetycznych barwników, substancji zapachowych i konserwujących
  • bez silikonów, parafiny i innych związków olejów mineralnych
  • dobra tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie
  • produkt nie zawiera substancji pochodzenia zwierzęcego

Skład:

Aqua (woda), Alcohol*(alkohol pełniący funkcję konserwującą), Cetearyl Alcohol (emolient), Stearamidopropyl Dimethylamine (substancja powierzchniowo-czynna, zmywalna wodą), Glycerin (gliceryna), Glycine Soja Oil* (olej sojowy), Sodium Lactate (mleczan sodu, substancja nawilżająca), Punica Granatum Seed Oil*(olej z pestek granatu), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea, emolient tłusty)*, Carthamus Tinctorius Oil* (olej z nasion krokosza barwierskiego), Ricinus Communis Oil*(olej rycynowy), Punica Granatum Extract*(ekstrakt z granatu), Aloe Barbadensis Extract* (ekstrakt z aloesu), Acacia Farnesiana Extrakt* (ekstrakt z kwiatów akacji), Panthenol (pantenol), Panthenyl Ethyl Ether, Lauroyl Sarcosine (naturalna substancja powierzchniowo czynna), Hydroxyethylcellulose (zagęstnik), Tocopherol (witamina E), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Ascorbyl Palmitate (zamiennik witaminy C), Parfum**(zapach), Linalool**(zapach), Limonene (zapach)**, Geraniol (zapach)**, Citronelloll (zapach)**, Citral (zapach)**. (14.04.2011)
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych
** naturalne olejki eteryczne



Skład jest piękny. Mocno emolientowy. Mnóstwo olejków i nawilżaczy, gliceryna wysoko w składzie. Nie posiada silikonów. Niestety na drugim miejscu mamy alkohol, który na dluższą metę może mocno wysuszyć włosy, dlatego nie polecam zbyt częstego stosowania tej maski.




Opakowanie:


Wysoka tubka wykonana z białego, miękkiego plastiku o pojemności 150 ml. Łatwa i wygodna w obsłudze.


Zapach:


Jak dla mnie przepiękny! Bardzo słodki, jakby owocowo-kwiatowy. Niestety po spłukaniu nie utrzymuje się na włosach.


Konsystencja i wydajność:

Produkt ma biały kolor i jest dosyć rzadki, ale nie spływa z włosów. Jednak muszę go nałożyć dużo, by poczuć działanie, dlatego za wydajność daję mu mały minus.


Cena i dostępność:

Maskę kupić można tylko w Rossmanie. Regularna cena to ok. 9 zł. Ale często jest na nią promocja i wtedy możemy ją dorwać za jedyne 6 zł. Cena zachęcająca ;)


Jak działa?

U mnie maska sprawdziła się bardzo dobrze. Zazwyczaj nakładam ją na 20-40 minut. Uwielbiam ją za to, że włosy są po niej niesamowicie sypkie, jak po żadnej innej masce! Są bardzo miękkie, czuć nawilżenie, nie obciąża włosów i ogólnie wizualnie wyglądają lepiej. Są takie lekkie i puszyste. Niestety nie zauważyłam, żeby włosy były po niej bardziej błyszczące.
Maska ma u mnie plusy za naturalny skład, dobre działanie, wygodne opakowanie, dostępność, cenę i obłędny zapach :)
A minusy niestety za wydajność, alkohol wysoko w składzie i brak nabłyszczenia włosów.


Ogólnie maska bardzo mi się spodobała, zawsze mam ją w swoich zbiorach :) Zdecydowanie warto ją wypróbować, zwłaszcza że cena nie jest wygórowana.


Pewnie znacie tę maskę, jak sprawdziła się u Was?
Czy może jeszcze nigdy jej nie próbowałyście?
Lubicie kosmetyki Alterry?
Buziaki,
storm.

wtorek, 15 lipca 2014

Jak uratowałam moje włosy - czyli mój sposób na letnie przesuszenie i puch

Witajcie dziewczyny!
 

Ostatnio wiele razy pisałam, że moje włosy płatają mi figle, są przesuszone i po prostu NIESFORNE. Mimo zabezpieczeń, wysokie temperatury i dużo słońca źle na nie działały. Ale to nie tylko wina pogody - przyznaję bez bicia, ostatnio trochę je zaniedbałam i rzadko olejowałam, częściej suszyłam. Postanowiłam, że muszę im to wynagrodzić i dziś na prawdę się o nie zatroszczyłam :)


A co takiego zrobiłam?

  • Wczoraj wieczorem podgrzałam w miseczce łyżkę oleju lnianego, łyżkę olejku Babydream fur Mama, łyżkę wody i naolejowałam tym włosy na całą noc.
  • Dziś w południe umyłam włosy Facelle.
  • Po umyciu, nałożyłam na włosy odżywkę Isany Locken Spulung, do której dodałam łyżeczkę miodu, kilka kropel olejku GP z czerwoną papryczką i kilka kropel olejku ze słodkich migdałów. Trzymałam tę mieszankę ok. 30 minut.
  • Po spłukaniu odżywki, nałożyłam jeszcze na włosy jogurt naturalny, który ma silne właściwości nawilżające i mnóstwo witamin :) Trzymałam go ok. 15 minut i spłukałam chłodną wodą.
  • Delikatnie wysuszyłam włosy bawełnianą koszulką, nałożyłam na nie odrobinę odżywki b/s Joanny Naturii pokrzywa i zielona herbata, rozczesałam grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami i zabezpieczyłam silikonowym serum na końce z Avonu.
  • Włosy wyschły naturalnie.



    Efekty?



    Włosy cudownie odżywione i nawilżone! W końcu chce mi się na nie patrzeć i je dotykać, bo nie wyglądają jak stóg siana :D Duża dawka emolientów i nawilżaczy bardzo im pomogła i sprawiła, że włosy w końcu wyglądają na odżywione i zadowolone. Są bardzo miękkie, lśniące, a puch jest zmniejszony.
    Dla mnie taka pielęgnacja jest naprawdę bogata i czuję, że częściej będę robić włosom takie SPA, by uniknąć przesuszenia.



    Zdjęcia nie są zbyt dobrej jakości, za co z góry przepraszam :(


niedziela, 13 lipca 2014

Niedziela dla włosów (2)

Hej kochane!
 

Dzisiejsza niedziela bardzo zwykła. Nie ma mnie w domu i niestety nie mam swoich kosmetyków, ale na szczęście moja siostra ma kilka fajnych rzeczy do włosów i jakoś dałam sobie radę :)
Od dłuższego czasu nie oczyszczałam swoich włosów szamponem z SLS, dlatego postanowiłam zrobić to w ten weekend.



Co zrobiłam?

  • Mycie - Odrobina szamponu dla dzieci ,,Dzidziuś'' KWC i odrobina szamponu Schauma dla mężczyzn do codziennego stosowania.
  • Nałożyłam maskę Biovax Naturalne Oleje na 30 minut.
  • Po spłukaniu i delikatnym wysuszeniu włosów ręcznikiem, rozczesałam je grzebieniem jeszcze ociekające wodą i parę minut ugniatałam.
  • Gdy podeschły, końce zabezpieczyłam serum Marion 7 efektów, Kuracja z olejkiem arganowym.


    Efekty?


    Minimalizm najwyraźniej moim włosom służy, bo od razu po wyschnięciu były bardzo miękkie, lśniące i dociążone. Wiem, że to za sprawą maski Biovax Naturalne Oleje, ponieważ odkąd pamiętam moje włosy ją uwielbiają! Fajnie je dociąża, nawilża, minimalizuje puszenie pomimo olejku kokosowego w składzie i ten obłędny zapach! Utrzymuje się bardzo długo na włosach, co mnie cieszy, bo bardzo go lubię. Niestety gdy mija kilka godzin od umycia, włosy znów zaczynają płatać figle i są lekko spuszone i suche :( Może cały czas pamiętają hennowanie, albo to ta pogoda tak na nie działa... Nie wiem. Ale w tym tygodniu zamierzam dać im solidną dawkę nawilżenia, może to pomoże. Ogólnie jestem zadowolona, niedziela dla włosów udana :)










Tym razem kolor włosów nie jest przekłamany :)



A wy lubicie tę maskę Biovax?
Jak Wasza niedziela dla włosów?
Pozdrawiam,
storm.





czwartek, 10 lipca 2014

Hennowanie - henna eld



Hej dziewczyny!


Wczoraj postanowiłam pohennować włosy, ponieważ ostatnio robiłam to w maju, więc odrost był już widoczny. Mimo, że mój naturalny kolor nie różni się dużo od tego, jaki mam teraz, odrosty wydawały się być mysie i bez wyrazu.


Hennie eld jestem już wierna od stycznia tego roku. Zakochałam się w niej od pierwszego użycia. Jest łatwa w aplikacji, kolor wychodzi taki, jaki chcę, a zapach nie jest bardzo męczący, chociaż na włosach utrzymuje się kilka dni, ale tak to jest z hennami.
Tym razem użyłam dwóch odcieni - tycjan i brąz, które zmieszałam ze sobą. Zazwyczaj zamiast brązu brałam kasztan, ale postanowiłam, że odrobinę przyciemnię włosy. Mam to szczęście, że moja kuzynka uczy się w szkole fryzjerskiej i mogła pofarbować mi włosy :)


Jak wyglądało moje hennowanie?


1. Nałożyłyśmy hennę na godzinę, założyłam foliowy czepek i co jakiś czas podgrzewałam.

2. Po zmyciu henny nałożyłam maskę Ziai intensywny kolor do włosów farbowanych. Zmyłam po 30 minutach.

3. Zrobiłam płukankę octową (na 500 ml przegotowanej wody 2 łyżki octu).


Oto efekty:





Odrosty są dobrze pokryte :)









Włosy jak zawsze po hennie są przesuszone, jak to po ziołach. Dodatkowo ich ostatnie kaprysy i sianko dają się we znaki.
Kolor rzeczywiście wyszedł trochę ciemniejszy, ale zaledwie o ton. Mimo wszystko jestem zadowolona z koloryzacji.
To na pewno nie mój ostatni raz z tą henną :)


Miałyście do czynienia z henną eld?
Lubicie ją? Czy może macie inne sposoby koloryzacji włosów?
Pozdrawiam,
storm.

wtorek, 8 lipca 2014

Ochrona włosów przed słońcem i upałami

                                                                            Moja siostra i jej piękne włosy :)


Cześć dziewczyny!

Latem często zażywamy kąpieli słonecznych, chronimy naszą skórę kremami z filtrami, balsamami, ale często zapominamy o włosach, a one również wymagają intensywnej pielęgnacji podczas upałów.
Temat był już poruszany na wielu blogach, ale ja też postanowiłam dodać coś od siebie i przekazać Wam moje sposoby na ochronę włosów latem :) 



  1. Związuj włosy w czasie upałów!
    Kucyki, koki, warkocze - staraj robić się takie fryzury, by Twoje włosy były mniej narażone na słońce i wiatr.


  2. Nakrycia głowy.
    By jeszcze bardziej chronić Twoje włosy możesz wkładać kapelusze, czapki z daszkiem, turbany,  możesz wykorzystywać chusty do fryzur. Wygląda to bardzo modnie i fajnie, a dodatkowo pomaga naszym włosom :)



    źródło: w-spodnicy.ofeminin.pl

  3. Kosmetyki z filtrami UV.
    W drogeriach i aptekach mamy do wyboru wiele mgiełek, sprayów, odżywek, masek, a nawet szamponów z filtrami, które ochronią nasze włosy przed szkodliwym promieniowaniem UV.
    Możemy również naturalnie pomóc naszym włosom w walce ze słońcem. Wiele olejów zawiera naturalną protekcję przed promieniowaniem UV.
    Jest to np. olej z nasion malin, olej z nasion marchwi, olej makadamia i olej jojoba.
    Przed wyjściem na słońce możesz wetrzeć kilka kropli olejku we włosy.
  4. Nie wychodź na słońce z mokrymi włosami.
    Możesz je wtedy narazić na wiele uszkodzeń mechanicznych i nie tylko. Woda z włosów będzie parować i je przesuszy.
    Gdy przebywasz nad morzem czy jeziorem, po każdym wyjściu z wody staraj przepłukać włosy.
  5. Postaw na intensywne odżywianie i nawilżanie.
    Latem włosy są mocniej narażone na przesuszenie i przeróżne uszkodzenia. Odkąd pamiętam ten czas był trudny dla moich włosów i gdy tylko wychodzę na słońce, po czasie na głowie mam puch i suszę.
    Dlatego polecam intensywne nawilżanie włosów, stosowanie emolientowych odżywek i masek, częste olejowanie włosów i oczywiście zabezpieczanie końcówek.
  6. Zrezygnuj z prostowania i suszenia gorącym nawiewem.
    Podczas upałów nasze włosy i tak są narażone na bardzo wysoką temperaturę, nagrzewają się, dlatego jeśli możesz - staraj się im oszczędzać dodatkowego gorącego powietrza.
  7. Pij dużo wody!
    Oczywiście powinniśmy o każdej porze roku pić jej wiele, ale latem jeszcze więcej - około 2,5 litra, nawet do 3ech. Na pewno dobrze wpłynie to na nasz organizm i włosy :)
                                                                        źródło: polki.pl


No i to byłoby na tyle :)
Dodałybyście coś od siebie? Koniecznie piszcie w komentarzach :)!
Pozdrawiam,
storm.


Macie w bonusie moje wyprostowane włosy w słońcu :) Po koczku ślimaczku. Bardzo mi się takie podobały :)
Z góry przepraszam za jakość... :






niedziela, 6 lipca 2014

Niedziela dla włosów (1)




Witajcie!
 

Postanowiłam wziąć udział w cyklu wymyślonym przez Anwen i fundować swoim włosom co weekend małe spa.


Dzisiejsza niedziela niestety niezbyt udana :( Włosy nie są takie jak bym chciała.


Co zrobiłam?

  • Wtarłam wodę brzozową w skórę głowy i wykonałam 5-minutowy masaż skalpu.

  • Naolejowałam włosy olejem ze słodkich migdałów na 2 godziny.

  • Umyłam je Facelle.

  • Nałożyłam maskę Isany z olejkiem arganowym na 40 minut.

  • Po spłukaniu osuszyłam włosy bawełnianą koszulką, nałożyłam odrobinę odżywki Joanna Naturia pokrzywa i zielona herbata, rozczesałam grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami, a końcówki zabezpieczyłam serum na zniszczone końce z Avonu.

  • Przez chwilę ugniatałam włosy.

  • Włosy schły naturalnie koło godziny, potem dosuszyłam je suszarką chłodnym nawiewem.

Efekty?


Od razu po wyschnięciu włosy były bardzo spuszone, najbardziej końcówki. Nie wyglądały ładnie. Były pozbawione blasku i niezbyt miłe w dotyku. Zazwyczaj są miękkie i lśniące, a dziś zupełnie odwrotnie.
Muszę obwinić za to maskę Isany, ponieważ użyłam jej pierwszy raz, chciałam zobaczyć jakie da efekty.
Dam jej jeszcze na pewno jedną szansę. Zobaczymy jak się sprawdzi w innej konfiguracji. Powodem puchu pewnie było też suszenie. Moje włosy nie za bardzo lubią się z suszarką i reagują na nią puchem, ale nie aż takim jak dziś!
Dziś moje włosy mają zdecydowanie bad hair day :(







Skręt zły nie jest, ale bywało lepiej. Kolor oczywiście przekłamany. W rzeczywistości są rude, ale jakość telefonu nie zadowala...


A co Wy zrobiłyście dziś dla swoich włosów :) ?
Pozdrawiam,
storm.

czwartek, 3 lipca 2014

Olejowanie włosów - co i jak? Dla początkujących





Witajcie!


Dziś post bardziej skierowany do początkujących, ale doświadczone włosomaniaczki również zapraszam do lektury :)


Olejowanie włosów to metoda pielęgnacji włosów, która jest popularna w Indiach. Zauważcie jak piękne i lśniące włosy mają hinduski w bollywoodzkich filmach.
Ja swoją przygodę z olejowaniem zaczęłam w grudniu zeszłego roku i uważam, że ta metoda najbardziej przyczyniła się do poprawy stanu moich włosów.
Dzięki regularnemu olejowaniu (ja robię to ok. 2 razy w tygodniu kilka godzin przed myciem), moje włosy stały się błyszczące, odżywione, nawilżone, sprężyste i miękkie. Mogłam pożegnać się z matowymi, suchymi, przesuszonymi strąkami.


Wiele dziewczyn nie wyobraża sobie wprowadzenia takiej metody pielęgnacji.
,,Przecież cała się zachlapię, ubrudzę, moje włosy będą tłuste, nie będę mogła ich domyć''
Nic bardziej mylnego.
Olejowanie włosów to naprawdę krótki proces. Mi to zajmuje około dwóch minut. I wcale nie trzeba się przy okazji pobrudzić. Wystarczy robić to ostrożnie.


A co z tłustymi, niedomytymi włosami?
Trzeba po prostu zachować ostrożność. Absolutnie nie trzeba nakładać na włosy pół szklanki oleju! Na włosy do ramion wystarczy ok. 1-2 łyżek stołowych. Olej nie powinien skapywać z włosów. Musi tylko je delikatnie pokryć.
Aby zmyć olej potrzeba zwykłego, najlepiej delikatnego szamponu. Umyj włosy jak zwykle, jeśli się obawiasz - zmyj drugi raz. Gwarantuję Ci, że jeśli nie przesadziłaś z olejem - włosy na pewno będą domyte.


Jak naolejować włosy?
Są trzy metody: na sucho - czyli nakładamy olej na suche włosy. Na mokro - czyli uprzednio zwilżamy je wodą, no i na odżywkę - najpierw nakładamy odżywkę, a na odżywkę olej.


Gdzie kupić olej?
Oleje można kupić w sklepach zielarskich, ze zdrową żywnością, z naturalnymi kosmetykami, ale również w drogeriach, gdzie mamy do wyboru gotowe mieszanki olei. Możemy również kupić je w supermarketach.






Jaki olej mam wybrać?
Oczywiście każde włosy lubią inny olej. Zależy to od porowatości włosa i stopnia jego zniszczenia. Spróbuj kilku olei i wybierz ten, który daje najlepsze efekty.
Na początek możesz kupić gotowe mieszanki olei np. Babydream fur Mama dostępny w Rossmanie, olejki Alterra również dostępne w Rossmanie, olejki Green Pharmacy, które możemy kupić w wielu drogeriach. Możesz również wypróbowac oleje, które masz w kuchni. Na włosy doskonale nadaje się oliwa, olej z pestek winogron, olej lniany czy olej sezamowy.
Pamiętaj o tym, by wybierać oleje tłoczone na zimno i nierafinowane, ponieważ takie są zdrowsze i nie są pozbawione składników odżywczych.


Co z olejowaniem skóry głowy?
Wiele olejków jest do tego przeznaczonych. Np. olejek Green Pharmacy z czerwoną papryczką czy olejek rycynowy. Trzeba pamiętać jednak o tym, by nie przesadzać z ilością oleju i przy aplikacji zrobić delikatny masaż skalpu.


Czy wtedy włosy będą szybciej się przetłuszczać?
Nie! Chyba, że niedokładnie zmyjesz olej. Ale jeśli nie przesadzisz z ilością i dobrze go zmyjesz, twojej skórze głowy nic nie będzie. Niektóre olejki nawet potrafią przedłużyć świeżość włosów.


Jak mogę wspomóc działanie oleju?
Gdy nałożysz olej na włosy i chcesz wspomóc jego działanie, najlepszym rozwiązaniem będzie założenie foliowego czepka bądź zrobienie turbanu z ręcznika i podgrzanie ciepłym nawiewem suszarki. Wtedy łuski włosa rozchylają się i pochłaniają więcej dobroci.
Innym rozwiązaniem jest tez ciepła kąpiel. Podczas gdy ty bierzesz długą, ciepłą kąpiel, woda paruje i sprawia, że łuski się rozchylają. Relaks dla Ciebie i Twoich włosów :)









Aby zobaczyć efekty olejowania trzeba to robić systematycznie. Nie wystarczy naolejować włosy od święta, kiedy mi się chce. Proponuję robić to jak najczęściej, nawet przed każdym myciem.
Efekty są zauważalne już po kilku razach. Jeśli chcesz mieć odżywione, lśniące, miękkie i gładkie włosy, to olejowanie jest jak najbardziej dla Ciebie :)




Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie w komentarzach.
Pozdrawiam,
storm.



Ps. Zaczęłam dziś kurację i piję drożdże. Mam nadzieję, że wytrwam :D




wtorek, 1 lipca 2014

Pierwsza recenzja - dobra jakość w niskiej cenie, czyli Ziaja maska intensywny kolor

Witam Was kochane!


Od razu na wstępie chciałam podziękować każdemu kto tu zagląda. Liczba obserwatorów i wyświetleń wciąż rośnie i choć nie jest tego zatrważająco dużo, to ja bardzo się cieszę!



Dziś mam dla Was recenzję może nie aż tak znanej i lubianej, ale naprawdę dobrej maski firmy Ziaja intensywny kolor. Maskę kupiłam tak naprawdę przypadkowo. Stojąc w sklepie i oglądając kosmetyki do włosów zwróciłam uwagę właśnie na kosmetyki Ziai. Przejrzałam składy i najbardziej spodobała mi się ta maska.






                                                             Od producenta:



Skoncentrowany preparat o niskim pH, który zamyka łuski i regeneruje włosy aż po same końce.
- Wzbogacona o olej rycynowy, słonecznikowy i witaminę B5.
- Wyraźnie przedłuża trwałość koloru.
- Zapewnia włosom skuteczną ochronę.
- Głęboko odbudowuje naruszoną strukturę włosów.
- Intensywnie odżywia i nawilża zniszczone włókna.


                                                                    Skład:  




Skład: Aqua (Water), Cetearyl Alkohol, Cetrimonium Chloride, Dimethicone, Behetrimonium Chloride, Isopropyl Myristate, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Polyquaternium-10, Panthenol, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Citric Acid.




Jak widać w składzie mamy takie dobroci jak olej rycynowy, olej słonecznikowy, pantenol, witamina B5. Skład jest emolientowy, co dla moich włosów jest bardzo dobre.
Mamy tu jeszcze dwa silikony - zmywalny delikatnymi szamponami dimethicone oraz polyquaternium. Komu silikony nie straszne, niech się nie waha, skład jest naprawdę w porządku :)




                                                       Opakowanie:


 
Maska mieści się w plastikowym słoiczku o pojemności 200 ml. Jest to poręczne opakowanie, wieczko można odkręcić
i włożyć całą dłoń. Jest wygodne. Opakowanie według mnie jest bardzo ładne, biało-czerwone, proste. 




                                                            Zapach:

 

Bardzo słodki, ładny, jakby kwiatowy. Jak dla mnie trochę chemiczny. Nie utrzymuje się na włosach po spłukaniu.



                                                Konsystencja i wydajność:

 

Produkt jest gęsty, nie spływa z włosów jednak ja potrzebuję nakładać go sporo na swoje włosy, a co za tym idzie - dla mnie jest średnio wydajny :( 




                                                          Cena i dostępność:

 

Słoiczek tejże maski możemy kupić za około 6-7 zł za 200 ml, a więc maska jest niedroga. Gorzej z dostępnością. Ja maskę kupiłam w wielobranżowym sklepie. Nie widziałam jej szczerze mówiąc nigdzie indziej, ale podobno możemy kupić ją w niektórych osiedlowych sklepikach, niewielkich drogeriach oraz w aptekach.



                                                          Jak działa?

 

Zazwyczaj nakładam tę maskę po myciu na około 30 minut i u mnie sprawdza się bardzo dobrze :) Włosy są po niej dociążone, mięciutkie i dobrze nawilżone. Myślę, że za sprawą silikonów i olejków w składzie moje włosy są zdyscyplinowane, mniej się puszą i lepiej rozczesują. Dzięki niskiemu pH, maska sprawia, że łuski włosa domykają się i sprawiają, że włosy mocno się błyszczą.
Jeśli chodzi o trwałość i intensywność koloru, to tutaj na cuda bym nie liczyła. W tej kwestii maska nie zrobiła nic z moimi włosami. Dlatego za to mały minusik.




Podsumowując, maska Ziai intensywny kolor to naprawdę dobra jakość za niską cenę. Polecam ją szczególnie dziewczynom ze zniszczonymi, suchymi włosami, bo świetnie je nawilża, ale myślę, że dla tych zdrowych, niskoporowatych również może być bardzo dobra. Natomiast jeśli liczycie na trwałość koloru, tutaj bym nie oczekiwała zbyt wiele.
Ja masce daję 5!


Miałyście tę maskę? Jak sprawdziła się u Was?
Ja mam ochotę jeszcze na inne maski Ziai, polecacie coś?
Pozdrawiam,
storm.